Zrealizowane rok po Czarnym Kapturku - Latające włosy (1984) to pełna poezji fantazja, poświęcona spacerowi dwojga zakochanych. Tu po raz pierwszy zastosował technikę płytek gipsowych, której już pozostanie wierny w swych wszystkich filmach "poważnych", a nawet w niektórych zleceniówkach, np. w czołówce Bajek z Królestwa Lailonii dla dużych i małych... (1996), interesującej serii ekranizacji miniopowiadań Leszka Kołakowskiego, realizowanej przez innych twórców, czy czołówce cyklicznego programu telewizyjnego Anima (2000-2002), poświęconego mistrzom rodzimego kina animowanego.
Technikę płytek gipsowych odkrył przypadkowo. Kiedyś w swej pracowni odnalazł starą deseczkę, jeszcze z czasów szkolnych, która pozostała mu z lekcji technologii malarstwa. To była sklejka, na której w liceum plastycznym uczył się nakładać grunt kredowo-gipsowy. Postanowił na niej namalować coś w stylu dawnych mistrzów holenderskich. A że malowali oni raczej w mrocznych tonacjach, pokrył najpierw deseczkę ciemnym gruntem, po czym rylcem zaczął zeskrobywać zarys przyszłego obrazu. To jedyny sposób, aby coś było widać, wszak tło było ciemne. I w tym momencie olśnienie: jeśli z ciemnego tła da się "odkrywać" rysunek, to również można go animować! Jakie to proste! Tak to stara, wysłużona deseczka stała się początkiem jego dostojewsko-kafkowskiego kina.
Interesuje mnie dawna sztuka, w ogóle to, co dawne. Może dlatego, że to, co dawne, staje się takie ponadczasowe. Literatura też wydaje mi się bardziej ponadczasowa niż inne sztuki. Jest opowiadaniem wiecznych historii, mitów. Pewne motywy pojawiają się przecież w niej od początku. Te mity często są bardzo blisko codziennego życia - wyznał w telewizyjnym programie Anima. Kino Dumały obficie czerpie z literatury, i to tej z najwyższej półki. I plastyki, dawnej plastyki, w swym umiłowaniu detalu bliskiej starym fotografiom, wręcz dagerotypom.