|
Gazeta Festiwalowa "Na horyzoncie", nr 8
31 lip 2014
O zmienności ludzkich uczuć, historii kina i o tym, że Antonioni nie kręciłby dziś swoich filmów – opowiada Jacques Doillon, francuski reżyser.
Rozmowa z Jakiem Doillonem bohaterem retrospektywy Drugiej Nowej Fali na MFF T-Mobile Nowe Horyzonty.
31 lipca 14
– Gips to kluczowy materiał w historii tworzenia kina. Wielka fabryka snów powstała z gipsu i kartonu – mówią kuratorzy wystawy-seansu „Midnight Show II”.
Rozmowa z Katarzyną Roj i Stachem Szabłowskim kuratorami ekspozycji, którą można oglądać w Galerii Dizajn.
więcej
Anna Paprocka: Spojrzeć na dzieła sztuki tak, jak oglądamy kino? Czy można mówić o odrębności dyscyplin sztuki, kiedy zazębiają się one do tego stopnia?
Stach Szabłowski: Nasza wystawa stawia bardzo wyraźne granice między nimi. Nie pokazujemy filmów. Analizujemy potencjał zjawisk, które im towarzyszą, i badamy, czy mogą funkcjonować odrębnie. Mam na myśli widzów, percepcję, poczucie czasu, uwagę.
Katarzyna Roj: Jest coś niezwykle magicznego w odrębności dyscyplin. Na dowód tego staramy się odtworzyć sytuację kinową środkami zarezerwowanymi dla sztuki. Szukaliśmy odpowiednika kurtyn w naszej galerii. Filary, które znajdują się na wejściu, okazały się idealne. Dla osiągnięcia pełnego efektu musieliśmy zburzyć ścianę pomiędzy nimi.
S.S.: – Nasza kurtyna nie jest rozsuwającą się na oczach widzów tkaniną, tylko zburzoną gipsową ścianką.
K.R.: – Gips to kluczowy materiał w historii tworzenia kina. Wielka fabryka snów powstała z gipsu i kartonu.
Filmowa oprawa wystawy, czyli ścieżka dźwiękowa, limit czasowy seansu, określona godzina „projekcji” są bardzo spójne. Natomiast pokazywane dzieła są różnorodne: obcujemy z plakatami, sztuką kinetyczną i organiczną rzeźbą. Jaki był klucz?
S.S.: – Dobraliśmy prace tak, aby każda w różny sposób uruchamiała konotacje z filmem, czasem i ożywieniem martwego przedmiotu, jakim jest dzieło sztuki. Zamierzeniem było poprowadzenie widza wieloma ścieżkami, ale celem dojścia były te same odniesienia. Na przykład cykl Roee Rosena „Noc Władimira” jest hybrydą ilustrowanej książki dla dzieci i pamfletu politycznego. Na jego podstawie mógłby powstać film. Chciałbym jednak zaznaczyć, że różnimy się w tym wypadku od konwencjonalnych wystaw, bo nie pokazujemy całej historii od razu. Codziennie dokładamy jeden element, co pozwala na śledzenie historii tak samo jak serialu.
„Franciszki” Anety Grzeszykowskiej szczególnie zastanowiły mnie, jeśli chodzi o ich związek z filmowym światem.
S.S.: – Czas jest jedną z kluczowych kategorii, którymi posługujemy się na Midnight Show. To parametr, który nie jest z założenia wpisany w rzeźby. W przypadku lalek Grzeszykowskiej jest inaczej – to portrety córki artystki. „Franciszka 2014” została zrobiona w 2011 roku, kiedy prawdziwa Franciszka była niemowlakiem. Grzeszykowska starała się przewidzieć, jak jej dziecko będzie wyglądało w przyszłości. Ostatnia „Franciszka”, którą pokażemy na wystawie, jest osiemnastoletnią, dorosłą kobietą. To lalka z przyszłości, która odrywa się w czasie od swojego pierwowzoru.
Czy wystawa mogłaby funkcjonować bez festiwalu?
S.S.: – Nie, festiwal przyciąga publiczność głodną uczestniczenia w seansach nie tylko filmowych. Bez nich otwieranie o północy nie miałoby aury. Podobnie jak w historii Kopciuszka północ wyznacza moment przemiany.
K.R.: – To magiczny moment przekraczania dwóch dni. Bardzo nam się podoba wampiryczna atmosfera. Jesteśmy ostatnim seansem na rozpisce filmów.
Rozmawiała Anna Paprocka
31 lipca 14
Ktoś napisał o „Cieście z wiśniami” Lorenza Merza, że to dramat na dwie osoby: aktorkę i reżysera. Zmysłowo chaotyczny, z elektryzującą Lolitą Chammah, córką Isabelle Huppert.
Kiedy poznajemy Zoé (Lolita Chammah), to, co najgorsze, juŻ się prawdopodobnie w jej życiu wydarzyło.
więcej
Ubrana w dresowe spodnie i kurtkę z kapturem, z reklamówką zamiast torby podróżnej, błąka się nocą po pustej ulicy, próbuje dostać się do czyjegoś mieszkania, złapać stopa.
Jest albo obojętna, albo wściekła. Nie rozmawia z nikim – ale zostawia tajemniczą wiadomość dla jakiegoś mężczyzny. „Szukam pięknego miejsca, żeby zniknąć”. To jedyna informacja, jaką mamy.
Poszukiwania prowadzą ją na północ – bez grosza przy duszy, głodna i samotna, sprawia wrażenie kogoś, kto kieruje się wyłącznie instynktem. Dociera do kanału La Manche, wsiada na statek, kradnie tożsamość przypadkowo napotkanej kobiecie. Wszystko to dzieje się nie w wyniku świadomych decyzji, ale przypadkiem, poza wyborem. Zoé nie walczy o nic, żyje z przyzwyczajenia, jest w ruchu, bo nie ma lepszej alternatywy. Dopiero ubrana w cudze życie, czyjeś futro i szminkę, zaczyna odsłaniać nam nieco więcej z siebie – swoje fantazje i obsesje.
Reżyser Lorenz Merz jest jednocześnie operatorem, m.in. pokazywanego w 2012 roku w konkursie Plus Camerimage filmu Rolanda Colli „Letnie gry i zabawy”. Lolita Chammah w jego filmie jest przed obiektywem przez cały czas. W zbyt dużych zbliżeniach, w nieostrych kadrach. Mamy wrażenie, że podchodzimy za blisko. Że przekraczamy granicę intymności, zaglądamy komuś do duszy w natrętny sposób. Czy „Ciasto z wiśniami” jest pytaniem o tzw. ludzką kondycję we współczesnym świecie? Czy portretem człowieka, który niczego nie chce, bo wszystko stracił, więc dryfuje tylko w przypadkowym kierunku? Finał nie przynosi żadnej konkretnej odpowiedzi, ale zaskakuje sceną z tytułowym ciastem z wiśniami. Drobiazg na tle morza, nad którym kończy się tyle filmów o zabłąkanych w życie ludziach, jak chociażby wielkie „400 batów” François Truffauta. Być może to wystarczająco piękne miejsce, żeby zniknąć.
Magdalena Felis
„Ciasto z wiśniami”
Dziś, godz. 16.15, Kino NH 9
Jutro, godz. 13.15, Kino NH 9
31 lipca 14
W dalekiej przyszłości rozwój techniki pozwala wysyłać statki kosmiczne z misją poszukiwania innych form życia. Na jednej z planet zostaje znaleziona cywilizacja podobna do naszej, a etap jej rozwoju do złudzenia przypomina średniowiecze.
więcej
Rumata (w tej roli Leonid Yarmolnik) staje się ziemskim wysłannikiem, obserwatorem z zakazem ingerowania. Jak nietrudno się domyślić, zakazu będzie przestrzegać do czasu.
Nie sposób pisać o „Trudno być Bogiem”, ekranizacji powieści Arkadija i Borysa Strugackich, pomijając inscenizacyjną woltyżerkę kostiumografów, rekwizytorów, scenografa, a przede wszystkim reżysera Alekseya Germana. Efekt pracy operatorów filmowych Vladimira Ilyina i Yuria Klimenki to budzące podziw mastershoty, tym trudniejsze w realizacji, że realizowane w ciągłym ruchu, pośród wielu aktorów, epizodystów i statystów. Przy takiej liczbie odtwórców oraz mnogości rozbudowanych elementów scenograficznych „Trudno być Bogiem” to przedsięwzięcie imponujące rozmachem, a przede wszystkim profesjonalizmem ekipy zdjęciowej. Pomimo panującego chaosu w miejscach ekranowej akcji, a wynikającego przecież z charakterystyki świata, bardzo szybko orientujemy się w rozplanowaniu przestrzeni. Postaci nie gubią się w tłumie, każda we właściwym momencie ma szansę zaistnieć na ekranie i staje się wiarygodna. Należy podkreślić, że większość scen plenerowych realizowana była w trudnych warunkach, przy nieustannym działaniu deszczownic, w błocie i kałużach. Prace nad filmem trwały dziesięć lat i ukończone zostały już po śmierci reżysera.
Pokazy filmu „Trudno być Bogiem” na wielkim ekranie Międzynarodowego Festiwalu Filmowego T-Mobile Nowe Horyzonty to doskonała, wyjątkowa okazja, by docenić inscenizacyjne zalety tego filmu.
Łukasz Jakubowski
„Trudno być Bogiem”
Dziś, godz. 18.45, Kino NH 8
2 sierpnia, godz. 12.45, Kino NH 8
31 lipca 14
„Wędrówka na Zachód” to niezwykły, afabularny film-obraz i jedyna w swoim rodzaju lekcja medytacji zen w wykonaniu Tsaia Ming-lianga i Lee Kang-shenga.
więcej
Tsai Ming-liang to jeden z tych reżyserów, których festiwal T-Mobile Nowe Horyzonty odkrył dla polskiej publiczności. To między innymi na jego filmach festiwalowicze uczyli się, na czym polega slow cinema. W tym roku wielbiciele tego artysty powinni być szczególnie zadowoleni, bo w programie znalazły się aż dwa jego dzieła – ubiegłoroczne „Bezpańskie psy” i najnowsza produkcja „Wędrówka na Zachód”. Ten drugi to slow cinema w wersji dla zaawansowanych, wieloaspektowa refleksja nad zjawiskiem szybkości i powolności, nad tempem ruchu i życia, tworzenia i odbierania sztuki.
Rozegrany w czternastu mistrzowskich ujęciach, niespełna godzinny film swobodnie nawiązuje do historii żyjącego w siódmym wieku buddyjskiego mnicha, który dużą część swojego życia spędził, wędrując przez świat w poszukiwaniu pustki. U Tsaia Ming-lianga mnicha gra oczywiście Lee Kang-sheng i robi to nie po raz pierwszy. „Wędrówka na Zachód” stanowi kontynuację tematu podjętego we wcześniejszych produkcjach duetu, m.in. w krótkometrażówce „Walker”.
W „Wędrówce na Zachód” mnich przemierza ulice Marsylii. Robi to centymetr po centymetrze, poddając swoje ciało surowemu rygorowi powolności. Ubrany w jaskrawe szaty jest jednocześnie bardzo dobrze widoczny i całkiem nieobecny. Jest i nie ma go. Z pochyloną głową, odseparowany od świata, medytuje wędrując. Przechodnie reagują na niego rozmaicie, irytacją lub zaciekawieniem, ale większość ludzi zwyczajnie go nie zauważa. Porusza się zbyt powoli jak na standardy współczesnego świata, więc tłum mija go tak, jak woda opływa skałę. Aż do czasu, gdy jeden z członków tego błyskawicznie poruszającego się społeczeństwa postanowi pójść w ślady mnicha. W tej roli Denis Lavant, ulubiony aktor Léosa Caraxa.
Iwona Sobczyk
„Wędrówka na Zachód”
Dziś, godz. 19.00, Kino NH 4
3 sierpnia, godz. 13.00, Kino NH 4
31 lipca 14
Uważał, że kinematografia to kraina głupców, a po śmierci pragnął całkowicie rozpłynąć się w pamięci swoich fanów i przyszłych pokoleń.
więcej
Derek Jarman to artysta, który najważniejszym dziełem uczynił swoje życie. Mieszkał w opuszczonej fabryce, będącej główną scenerią jego filmów i teledysków. Poza reżyserią zajmował się scenografią (którą stworzył m.in. do „Diabłów” i „Dzikiego Mesjasza” Kena Russella), ale był też malarzem i estetykiem piszącym o teorii koloru. Zebrał wokół siebie londyńską bohemę artystyczną i nigdy nie przepraszał za ekscentryczny styl życia. Nawet kiedy powoli umierając na AIDS, zaczął ślepnąć, potrafił stworzyć jeden z najbardziej awangardowych filmów wszech czasów – „Blue”. W tym roku mija dwadzieścia lat od śmierci pioniera nowego kina queerowego. W uznaniu dla jego twórczości w programie MFF T-Mobile Nowe Horyzonty znalazły się trzy filmy reżysera – wspomniany „Blue”, „Jubileusz” i „Caravaggio”.
eN
31 lipca 14
więcej
Jak mało który przybytek X Muzy Kino Nowe Horyzonty nie tylko umożliwia zapoznanie się ze światowymi premierami, ale i przygotowuje widzów do świadomego odbioru sztuki filmowej. Dzięki atrakcyjnej ofercie edukacyjnej wrocławianie (i nie tylko oni!) poprzez różne formy zajęć uczą się historii kina, kompozycji filmu, etapów jego powstawania.
O wyjątkowości Kina Nowe Horyzonty po dwóch latach jego działalności nie trzeba specjalnie przekonywać. Każdy znajdzie tu coś dla siebie: od retrospektyw mistrzów (np. Wernera Herzoga), transmisji oper, baletów i spektakli teatralnych po festiwale filmowe i muzyczne oraz projekty edukacyjne. Stowarzyszenie Nowe Horyzonty, które jest głównym gospodarzem obiektu, kontynuuje wcześniejsze przedsięwzięcia i organizuje zupełnie nowe. Już w październiku rozpoczyna się kolejny semestr Akademii Filmowej – Historia Kina Światowego oraz ponownie (od pierwszego semestru!) rusza Akademia Polskiego Filmu. Zapisy online już od 10 września. Obydwa projekty kierowane są do wszystkich zainteresowanych poszerzeniem swojej wiedzy o sztuce filmowej.
Kino Nowe Horyzonty nie zapomina też o młodych widzach. Jak co roku realizowane będą różnorodne projekty edukacyjne. Z myślą o najmłodszych działać będzie Przedszkole Nowe Horyzonty, którego pilotażowa edycja odbyła się we Wrocławiu w poprzednim roku. Dla uczniów szkół podstawowych (IV-VI), gimnazjalnych i ponadgimnazjalnych powstał projekt „Kino–Szkoła–Kultura” poświęcony poznawaniu zagadnień dotyczących współczesnego świata oraz jego historii. Kontynuowany będzie także rozszerzony program edukacji filmowej, czyli Filmoteka Szkolna. Nowe Horyzonty Edukacji Filmowej.
Pod koniec września rozpocznie się m.in. we Wrocławiu i Warszawie Festiwal Filmowy „Kino Dzieci” dla widzów od 5 do 12 lat. W programie jest ok. 40 pełno- i krótkometrażowych produkcji. W Kinie Nowe Horyzonty nie zapomina się także o nauczycielach i rodzicach. Podczas warsztatów psychologiczno-wychowawczych „Wychowanie w kinie” wychowawcy i opiekunowie będą mogli się dowiedzieć, jak wykorzystać film w swojej pracy pedagogicznej.
Rodzice dodatkowo mogą uczestniczyć w filmowych wywiadówkach.
Projektom towarzyszą projekcje filmowe, spotkania z animatorami, filmoznawcami, dziennikarzami i krytykami filmowymi, a po seansach liczne warsztaty i dyskusje. Szczegółowe informacje znajdują się na stronie Kina Nowe Horyzonty: www.kinonh.pl.
Patryk Tomiczek
31 lipca 14
Był skandalistą i outsiderem, wizjonerem ściągającym sztukę wysoką do poziomu kampu. Zachował niezależność, a jego oryginalna twórczość jest nie do podrobienia. Ken Russell to twórca osobny. Na 14. MFF T-Mobile Nowe Horyzonty trwa jego retrospektywa.
więcej
Tylko raz w swojej karierze Russell zrobił film z dużym budżetem, ale tylko dlatego, że przed nim propozycję realizacji „Odmiennych stanów świadomości” odrzuciło dwudziestu sześciu reżyserów. Autor „Diabłów” nie uchodził za łatwego twórcę, walczył o swoją własną wizję sztuki filmowej. I chociaż jego praca przynosiła, jak sam przyznawał, zarazem opłakane i znakomite rezultaty, za każdym razem pozostawały one intrygujące ze względu na zaskakujące środki wizualne. Widać to zwłaszcza w nietypowych „biografiach” artystów, które przestawały być relacją z życia ważnych postaci, a stawały się wizualizacją indywidualnych obsesji ich twórcy. Russell zerwał z hołubionym przez brytyjską kinematografię realizmem, a jego celem stała się estetyczna impresja, która, zdaniem przeciwników artysty, nierzadko przyćmiewała zasadniczą treść utworu. Tę skłonność do wykorzystywania historycznych faktów do własnych celów wyniósł z pracy w telewizji, gdy realizował filmy dokumentalne.
Trudno w przypadku Russella oddzielić ekscentryczną twórczość Brytyjczyka od jego niezwykłej osobowości, której wyraz znajdziemy nie tylko w jego dorobku, ale także w manifestacyjnych zachowaniach. Dyskusje wzbudzał zarówno jego udział (w wieku 80 lat!) w brytyjskim „Big Brotherze”, jak i kolejne dokonania artystyczne. „Diabłom” na przykład zarzucano w chwili premiery obsceniczność i sadyzm, film wywołał niechęć środowisk katolickich, a równocześnie przyniósł twórcy nagrodę dla najlepszego filmu zagranicznego na festiwalu w Wenecji. Ta rozbieżność ocen jest charakterystyczna dla debaty o kinie Russella. Jednak cokolwiek by mówić o tym brytyjskim twórcy, to z pewnością nie powie się jednego – że był nijaki.
Patryk Tomiczek
31 lipca 14
A może by tak na chwilę przestać gonić za nowościami i pozwolić wielkiej rzece obrazów płynąć dalej bez nas? Proponujemy krótki odpoczynek i spojrzenie wstecz na klasykę kina.
więcej
T-Mobile Nowe Horyzonty to przede wszystkim festiwal odkryć, ale klasyka kina zawsze znajdowała swoje miejsce w programie. W tym roku ma ona osobny cykl. Organizatorzy festiwalu postanowili przypomnieć twórczość mistrzów, którzy niedawno odeszli, między innymi zmarłego w marcu Alaina Resnais. To ikona francuskiego kina i jedna z najważniejszych postaci tamtejszej Nowej Fali. Starszy o kilka lat od Godarda i Truffauta, debiutował w latach 40. i już za dokument o twórczości van Gogha dostał Oscara i nagrodę na biennale w Wenecji. Jego „Noc i mgła” pozostaje jednym z najważniejszych dokumentów poświęconych hitlerowskim obozom koncentracyjnym. W fabule debiutował w 1959 roku filmem „Hiroszima moja miłość”. Eksperymentował ze strukturą narracji, granicami gatunków i różnych dziedzin sztuki. Nigdy nie przestał poddawać kina próbie, czego dowodem była nagroda za „otwieranie nowych perspektyw” dla jego ostatniego dzieła „Aimer, boire et chanter” na tegorocznym festiwalu w Berlinie. We Wrocławiu zobaczymy jego przedostatni film „Jeszcze nic nie widzieliście”.
W cyklu znalazły się także dzieła innych wielkich nieobecnych – Miklósa Jancsó, Vĕry Chytilovej i Edwarda Żebrowskiego. Z filmografii tego pierwszego wybrano „Desperatów” z 1965 roku. Twórczość Chytilovej, jednej z najważniejszych postaci czeskiej nowej fali, reprezentować będą „Stokrotki”. Nazwisko zmarłego w lutym Edwarda Żebrowskiego pojawi się w programie festiwalu dwa razy. W sekcji Gdynia na Horyzoncie zobaczymy film „Za ścianą” Zanussiego ze scenariuszem Żebrowskiego. W cyklu poświęconym klasyce znalazł się najbardziej znany z wyreżyserowanych przez niego filmów – słynny „Szpital przemienienia”.
Kilka legendarnych tytułów będzie można zobaczyć na festiwalu w cyfrowo odnowionych kopiach. Odświeżone zostały „Paryż, Teksas”, „Psy” Władysława Pasikowskiego i „Austeria” Jerzego Kawalerowicza. Koniecznie trzeba się wybrać na projekcję filmu „Baal” Volkera Schlöndorffa. To adaptacja sztuki Bertolta Brechta z aktorskim udziałem Rainera Wernera Fassbindera i Margarethe von Trotta, zrealizowana ponad czterdzieści lat temu i od razu odesłana na lata na półkę przez spadkobierców Brechta. Zobaczymy też pierwszą polską ekranizację „Wiernej rzeki” Stefana Żeromskiego. Niemy „Rok 1863” Edwarda Puchalskiego zostanie zaprezentowany na wrocławskim Rynku z muzyką na żywo w wykonaniu zespołu DesOrient.
Iwona Sobczyk
31 lipca 14
więcej
Pozytywna akcja społeczna Legalna Kultura jest partnerem MFF T-Mobile Nowe Horyzonty. Jej hasło przewodnie brzmi: „Korzystając z legalnych źródeł, wspierasz kulturę”. Odpowiedzialność za przyszły kształt kultury, a także prosta ludzka uczciwość to fundamenty, na których opiera się kampania. XXI wiek, szybki rozwój techniki, nowe sposoby komunikacji, a w efekcie wiele pirackich źródeł, które trudno kontrolować, to problemy, z którymi zmagają się organizatorzy. Wytworzenie odpowiednich ram prawnych to zadanie dla ekspertów. Odbiorcy mogą działać już od dziś, korzystając z kultury świadomie i w zgodzie z poszanowaniem praw twórców.
Legalna Kultura oprócz budowania społecznej świadomości podejmuje także inne inicjatywy: strefa edukacji z lekcjami o prawie autorskim, porady prawne ekspertów czy crowdfounding, a nawet kino objazdowe w mniejszych miejscowościach. Wsparciem są partnerzy: Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego, Polski Instytut Sztuki Filmowej, a także ambasadorzy, na przykład Danuta Stenka, Aga Zaryan, Piotr Metz. Wspólnota twórców i odbiorców istniejąca wokół legalnych źródeł kultury to marzenie możliwe do realizacji. Przyłącz się już dziś: www.legalnakultura.pl.
Marta Rosół
|
|
Moje NH
Strona archiwalna 14. edycji (2014 rok)
|