poprzedni | lista | następny |
Gazeta Festiwalowa "Na horyzoncie", nr 6
29 lipca 2014
Kiedy legenda staje się człowiekiem
- Mit teatru Grotowskiego, zderzony z didaskaliami, króre wydają się brudne, uzyskuje pełnię - mówi Karol Radzioweszki, artyskta mulitmedialny, reżyser filmu „Książę”. Rozmowa z Karolem Radziszewskim, którego film startuje w Międzynarodowym Konkursie Filmów o Sztuce. Łukasz Jakubowski: W filmie „Książę” nie mierzysz się z kulturową spuścizną Jerzego Grotowskiego, ale z jego legendą, z mitem. Karol Radziszewski: Koncentruję się na ludziach i kulisach jego teatru. Nie staram się go zrozumieć czy imitować, ale opowiedzieć o nim inaczej, używając marginesów, czegoś, co większość grotologów uważa za ścinki. Skupiam się na kobietach w jego teatrze. Teresa Nawrot asystowała mu, brała udział w wielu działaniach, nawet z nim mieszkała, a przedstawiana jest jako pani podająca herbatę. Cieślaka nie portretuję jako aktora w momencie triumfu, ale człowieka w chwili upadku. Grotowski w filmie jest niemal nieobecny. Czy zależało Ci, żeby Paweł Tomaszewski jako Ryszard Cieślak osiągnął coś w rodzaju aktu całkowitego? – Przeciwnie. Budowaliśmy scenariusz z Dorotą Sajewską w opozycji do takiego założenia, film mówi o niedoskonałym powtórzeniu, sztuczności, ale też o wystawieniu tej metody na pokaz. Zresztą akt całkowity powtarzany przez lata stał się rutyną, ostatnie spektakle „Księcia Niezłomnego” były już raczej chałturami. Jak zatem pracowałeś z aktorami? – Improwizowaliśmy. Poprosiłem Tomaszewskiego, by odpowiadał na pytania z wywiadu z Cieślakiem nie wyuczonym tekstem po polsku, ale po angielsku. Paweł zatem w zasadzie nie tyle improwizował, ile konfrontował się z czymś prawdziwym, musiał tworzyć tekst w obcym języku. Szukałem sytuacji, w których mogłem dojść do pełnej naturalności, dlatego wykorzystałem wiele ujęć z castingu, ktoś się wstydzi, ma opory. Interesowała mnie fizyczność ćwiczeń, ciało w ruchu, rodzaj „żywego archiwum”. W „Księciu” ciała wyglądają podobnie, jak w czarno-białych zapisach, lecz nie są szlachetne, nie pochodzą z mistycznego spektaklu, są spocone, mięsne, bardzo blisko kamery. Jak postrzegałeś Grotowskiego przed tym filmem, a jak widzisz go teraz? – Kiedy byłem nastolatkiem, fascynowałem się Grotowskim, zaczytywałem w jego tekstach, w książkach o nim. Potem przeszedłem okres buntu, jego estetyka była dla mnie śmieszna, obca. Natomiast teraz odczuwam rodzaj schizofrenii, z jednej strony dekonstruuję jego mit, a prywatnie odkrywam myśli Grotowskiego na nowo. Rozbijasz legendę Grotowskiego i Cieślaka, pokazujesz ich jako zwykłych ludzi. Czy legendy są nam potrzebne? – Zależało mi, by Cieślak wyszedł z czarno-białego zdjęcia, na którym jest wielkim aktorem, i stał się zwykłym człowiekiem. Myśli się o nim niemal jak o świętym ze względu na duchowe poszukiwania teatru Grotowskiego – siedzą razem całą noc w teatrze, Cieślak półnagi ćwiczy, a Grotowski w ciemnym kącie mówi od czasu do czasu: wierzę – nie wierzę. Nie deprecjonuję powagi takich poszukiwań, ale szukam uczłowieczenia legend tych ludzi. To jest teatr, jednak dopiero zderzony z didaskaliami, które wydają się brudne, uzyskuje pełnię i staje się prawdziwy. Rozmawiał Łukasz Jakubowski |
Moje NH
Strona archiwalna 14. edycji (2014 rok)
Przejdź do strony aktualnej edycji festiwalu:
www.nowehoryzonty.pl Nawigator
Lipiec / sierpień 2014
Szukaj
filmu / reżysera
|