poprzedni | lista | następny |
Lou YeLou Ye
Gazeta Festiwalowa "Na horyzoncie", nr 9
01 sierpnia 2014
Z zasłoniętymi oczami
– Zdałem sobie sprawę z tego, jak bardzo fizyczny jest film – mówi Lou Ye, autor „Masażu niewidomych”, pokazywanego w sekcji ALE KINO+. Rozmowa z Lou Ye chińskim reżyserem. Magdalena Felis: Należy Pan do tzw. Szóstej Generacji, która przemówiła w chińskim kinie po 1989 roku – dołączając do słynnej Piątej Generacji, pokolenia, które jako pierwsze podjęło studia na wydziale filmowym po rewolucji kulturalnej. Czy łączy Was coś poza tym, że debiutowaliście w podobnym czasie? Jakieś idee, wątki, historie, filozofie? Lou Ye: Szósta Generacja to termin bardzo umowny – w rzeczywistości jesteśmy pokoleniem wielkich indywidualistów, których połączyła podobna data dyplomu w szkole filmowej. Gdybym miał szukać czegoś, co naprawdę nas łączy, byłoby to chyba skupienie na dzisiejszych Chinach, na tym, czym żyją dziś współcześni Chińczycy. I oczywiście niezależność, praca poza wielkimi studiami, dzięki której możemy pozwolić sobie na autorskość. I na nietypowy styl pracy! Czy to prawda, że na ostatnim etapie realizacji filmu Pana zespół pracował z zasłoniętymi oczami? – Duża jego część. Chciałem jak najbardziej zbliżyć się do tego świata, w którym wyłączony jest zmysł wzroku. Dlatego zanim zacząłem pracę, byłem na kilku seansach dla niewidomych z audiodeskrypcją. Chciałem nauczyć się takiego „oglądania”. Bardzo pouczający był dla mnie pokaz „Masażu niewidomych” dla niewidzącej publiczności. Dużo się wtedy dowiedziałem o moim filmie. Na przykład? – Gdzie są jakieś niejasne miejsca w fabule, które dialogi nie brzmią przekonująco, kto mówi niewyraźnie. Ważne miejsce w filmie zajmują rozważania nad kategorią piękna, które automatycznie opisujemy, najczęściej używając kryteriów wizualnych. Jak Pan opisuje piękno teraz, już po doświadczeniu pracy z niewidomymi? – Piękno można rozpoznać przez dotyk, w kontakcie fizycznym. Ludzie widzący dotykają oczami, jeśli ten zmysł nie działa – zastępują go inne, jak dotyk fizyczny. Do wyrażania miłości również używamy dotyku – te dwa pojęcia wydają mi się bliskie. Czy praca nad „Masażem niewidomych” zmieniła Pana sposób doświadczania świata? – Zdałem sobie sprawę z jego oszałamiającej fizyczności. Z tego, jak bardzo fizyczne jest kino. I nauczyłem się lepiej widzieć w ciemnościach – gdyby na świecie zgasło światło, to niewidomi byliby naszymi nauczycielami, bo oni widzą w ciemności znacznie więcej rzeczy. To drugi film – obok „Nocy wiosennego upojenia” – który kręciłeś w swoim rodzinnym Nanjing. Czy to coś zmienia? – Właściwie niewiele – poza tym, że czuję się tam jak w domu. Zawsze pracuję z tą samą grupą. A w tym wypadku większość scen kręciliśmy w trzech różnych pomieszczeniach. O tym filmie można w ogóle powiedzieć, że to 13 historii, 16 punktów widzenia i tylko 3 pokoje. To nie było łatwe. Rozmawiała Magdalena Felis |
Moje NH
Strona archiwalna 14. edycji (2014 rok)
Przejdź do strony aktualnej edycji festiwalu:
www.nowehoryzonty.pl Nawigator
Lipiec / sierpień 2014
Szukaj
filmu / reżysera
|