poprzedni | lista | następny |
Gazeta Festiwalowa "Na horyzoncie", nr 9
01 sierpnia 2014
Nie jestem Bogiem, jestem artystą
„Taniec rzeczywistości” to autobiograficzna opowieść i powrót reżysera Alejandra Jodorowskiego. Gościem festiwalu jest jego syn – twórca muzyki do filmu, odtwórca epizodycznej roli w filmie – Adan Jodorowsky. Rozmowa z Adanem Jodorowskim, znanym pod pseudonimem Adanowsky. Marta Rosół: W „Tańcu rzeczywistości” pokazywana jest kraina dzieciństwa. Jak Ty wspominasz swoją? Adan Jodorowsky: Nie zdawałem sobie sprawy, że to nie był klasyczny model wychowania. Żyłem inaczej niż moi rówieśnicy. Jako siedmiolatek studiowałem zen, a liczyć uczyłem się na kartach tarota. Ojciec chciał być mnichem, na szczęście mu przeszło. – Ta historia to próba rozliczenia mojego ojca ze swoją przeszłością. Jego ojciec, w filmie Jaime, żył w wyobrażeniu swojej osoby, marzył, by być Stalinem. Swoim apodyktycznym podejściem sprawiał wiele bólu ludziom dookoła. Ale nie możemy go oceniać w stu procentach negatywnie. – W filmie widzimy jego przemianę. Przemiana nastąpiła też w moim ojcu. Zamiast nosić w sobie nienawiść i złość – zrobił film. Oczyścił sytuację rodzinną poprzez sztukę? – Tak. I to jest w tym wszystkim najpiękniejsze. Musiał to zrobić: dla siebie, dla swojego ojca, a także dla całej naszej rodziny. Praca przy tym filmie zmieniła moje życie. W jaki sposób? – Stałem się bardziej empatyczny, chyba stałem się lepszym człowiekiem. Czy taka jest rola sztuki? – Oczywiście. Sztukę robi się, by uleczyć ten świat, wszechświat. Twój ojciec robi to poprzez filmy. Ty wybrałeś muzykę. – Dopiero rok temu zdałem sobie sprawę, że mogę pomagać ludziom swoją muzyką. Staram się to robić, ale nie jestem Bogiem i nie zmienię świata. Jestem artystą, ludzie mnie słuchają, więc mam pewne obowiązki. Świat nas potrzebuje. A jak wyglądała współpraca z ojcem? – Dał mi wolną rękę. Można powiedzieć, że ślepo mi zaufał, jak to ojciec. Znam jego wszechświat, wiem, jak się porusza w materii filmowej. Znam też jego muzykę do filmów, bo widziałem je wszystkie. Chciałem, żeby muzyka była tak dobra, jak tylko się da. Wzorowałeś się na jego poprzednich filmach? To był rodzaj stylizacji? – Długimi godzinami słuchałem muzyki ze „Świętej góry”, „Kreta”. Chciałem oddać ich klimat, nie robić czegoś zupełnie nowego. Stylizowałem nagrania na tamte czasy. A kto wpadł na pomysł, żeby Sara, matka Alejandra, nie mówiła, ale śpiewała? – Tata. Na samym początku była to improwizacja, na planie zaśpiewała tylko jeden utwór. Dopiero później zobaczyliśmy, że czegoś brakuje w postaci Sary. Jej głos potrzebował melodii. To było duże wyzwanie. Nie dla Pameli Flores. Jej głos doskonale pasował do postaci. – Bo Pamela jest śpiewaczką operową! Mój tata zauważył ją podczas występu i zaproponował udział w filmie. Potrzebna była jednak zgoda dyrektora, który nie chciał jej udzielić. Jak go przekonaliście? – Urok mojego ojca. Długie rozmowy, wielki bukiet kwiatów i udało się. Rozmawiała Marta Rosół |
Moje NH
Strona archiwalna 14. edycji (2014 rok)
Przejdź do strony aktualnej edycji festiwalu:
www.nowehoryzonty.pl Nawigator
Lipiec / sierpień 2014
Szukaj
filmu / reżysera
|