poprzedni | lista | następny |
Gazeta Festiwalowa "Na horyzoncie", nr 10
02 sierpnia 2014
Zwrot w stronę sztuki
– Mam poczucie, że tutaj naprawdę potrafi się docenić dobre kino – mówi Carole Horst o Międzynarodowym Festiwalu Filmowym T-Mobile Nowe Horyzonty. Rozmowa z Carole Horst dziennikarką „Variety”. Kuba Armata: Przyjechała Pani do Wrocławia po raz drugi. MFF T-Mobile Nowe Horyzonty przyciąga? Carole Horst: Zdecydowanie. Dla amerykańskich dziennikarzy to świetna okazja, by być na bieżąco z kinem europejskim i przyglądać się temu, jak rozwijają się kinematografie krajów Europy Wschodniej. Mogę też przekonać się, co ciekawego dzieje się obecnie w kinie polskim. To dla mnie też dobre miejsce, by „złapać” filmy, które przeoczyłam na innych dużych festiwalach. Dużo przez ten rok się zmieniło? – Wciąż duże wrażenie robi na mnie organizacja festiwalu. Z perspektywy widza bardzo komfortowy jest system rezerwacji. Podobnie jak fakt, że wszystkie filmy można zobaczyć w jednym kinie. Do Wrocławia przyjeżdża też wielu twórców, co stanowi dodatkowy smaczek. Siłą festiwalu są widzowie, niemal zawsze szczelnie wypełniający sale. – Publiczność entuzjastycznie podchodzi do prezentowanego tu repertuaru. Mam wrażenie, że nie są to przypadkowi ludzie, że wielu z nich ma sporą wiedzę. Pod tym względem MFF T-Mobile Nowe Horyzonty przypomina mi nieco festiwal w Toronto. Jak z perspektywy osoby jeżdżącej na największe światowe festiwale prezentuje się MFF T-Mobile Nowe Horyzonty? – Co prawda nie jest to tak duża impreza jak w Cannes czy Toronto, ale myślę, że w pewnym sensie można je ze sobą zestawić. Wspomniałam o publiczności, a z nią wiąże się wyczuwalna szczera radość z oglądania filmów. Mam poczucie, że tutaj naprawdę potrafi się docenić dobre kino. Co wyróżnia nasz festiwal? – Mocny akcent, jaki stawia się na odkrywanie przed publicznością nowych twórców i wartości artystycznych w kinie. Ciekawe jest też to, że nie zamyka się on w stricte filmowych ramach. Obecne są tu też inne dziedziny – malarstwo, fotografia, sztuki wizualne. To bez wątpienia festiwal bardzo mocno zwrócony w stronę sztuki. Zdaniem Nuriego Bilge Ceylana festiwale to ostatni bastion kina artystycznego. – Bo zapewniają mającym coś do powiedzenia twórcom przestrzeń, w którym może rozkwitać ich talent. Wizytówką festiwalu jest konkurs główny, który prezentuje kino będące sporym odbiorczym wyzwaniem. – Formuła konkursowa dobrze sprawdza się na festiwalach i podwyższa ich wiarygodność. Rozwija dialog, wzbudza dyskusje, a nawet kłótnie. Ale wszystko to stymuluje do rozwoju. To też ważne dla samego filmu i jego twórców. Jeżeli wygra on festiwal, może później nieco łatwiej zaistnieje w dystrybucji? MFF T-Mobile Nowe Horyzonty odkrył dla polskiej publiczności wielu reżyserów. – To dla mnie kwintesencja słów „nowe horyzonty”. Poszukiwanie nowych twórców, kreowanie filmowych mód. O to chodzi na filmowych festiwalach. Widziałam we Wrocławiu „Hardkor Disko”, który zrobił na mnie duże wrażenie. Z tą wiedzą wrócę teraz do Stanów i z uwagą będę się przyglądała karierze Krzysztofa Skoniecznego. To ważne, że festiwal znajduje kolejne nazwiska i śledzi, jak rozwijają się przez kolejne lata. Rozmawiał Kuba Armata |
Moje NH
Strona archiwalna 14. edycji (2014 rok)
Przejdź do strony aktualnej edycji festiwalu:
www.nowehoryzonty.pl Nawigator
Lipiec / sierpień 2014
Szukaj
filmu / reżysera
|