lista | następny |
Gazeta Festiwalowa "Na horyzoncie", nr 3
26 lipca 2014
Ochronić swojego bohatera
O wyższości kobiet nad mężczyznami, okrucieństwie, które nie pozwala otworzyć oczu, i o szukaniu szczęścia w codzienności opowiada Reha Erdem, który podczas T-Mobile Nowe Horyzonty będzie miał przegląd swoich filmów i wykład mistrzowski. Rozmowa z Rehą Erdemem, tureckim reżyserem, gościem festiwalu. Natalia Kaniak: Oglądając Pana filmy, trudno oprzeć się wrażeniu, że obraz napędzają w nich muzyka i dźwięk. Jak wygląda praca nad scenariuszem? Reha Erdem: Właściwie jak już mam w głowie muzykę, to połowa filmu jest skończona. Podczas pisania zwykle zaczyna się od obrazów i gdzieś upycha dźwięk. Ja staram się znaleźć oba te środki jednocześnie. Mam nadzieję, że któregoś dnia uda mi się najpierw usłyszeć film, a później znaleźć ilustrujące go obrazy. W filmach staram się nadać dźwiękom odpowiedni rytm, jakby były muzyką. Konające konie w „Kobiecych pieśniach”, przejmująca scena w rzeźni w „Kosmosie”. Dużo w Panach filmach cierpiących zwierząt. Czy kryje się w tym jakaś symbolika? – Zadają mi to samo pytanie również w Turcji. W moich filmach nie ma niczego symbolicznego i martwe konie, które w nich przedstawiam, nie są metaforą. Jednak same zwierzęta są dla mnie niezwykle ważne, bo to one są świadkami naszej egzystencji i dlatego bardziej jest mi wstyd wobec zwierząt aniżeli wobec ludzi. Zwierzęta to najczystsze, nieskażone istoty. I dlatego muszą najbardziej cierpieć? – Nie, ale kiedy cierpią, to tylko z naszego powodu. Na przykład w „Kosmosie” scena w rzeźni nie była przewidziana. Kiedy się tam znalazłem, byłem zszokowany. Nakręciłem ją niemalże z zamkniętymi oczami, nie mogłem na to wszystko patrzeć. Ale w gruncie rzeczy wszyscy spoglądamy obojętnie na okrucieństwo. Dziś rano na śniadaniu widziałem stoły zastawione cierpieniem. Mam wrażenie, że woli Pan w swoich filmach postacie kobiece: silne i odważne. Tymczasem mężczyźni to niegroźni szaleńcy. – Ależ tak jest właśnie w życiu! Kobiety są, w sensie ludzkim, znacznie bardziej rozwinięte od mężczyzn. Są dojrzalsze i tolerancyjne. To dla mnie istoty zupełnie inne od mężczyzn. W Pana filmach nie widać źródła niebezpieczeństwa, jakie spada na bohaterów. Widzimy jedynie ich reakcje. – Bo zarówno szczęście, jak i nieszczęście znajduje się gdzieś poza nami. Więc i poza kadrem. Osobiście staram się znaleźć źródło szczęścia w swoich postaciach, dlatego skupiam się na nich. W życiu też tak jest. Jeszcze mi się to do końca nie udało, ale dalej próbuję go znaleźć. Koncentruje się Pan na prostych ludziach, jednak ich problemy są bardzo złożone. Mimo to wszystkie te postacie potrafią ironizować na temat swojego losu. Czy nie jest tak, że przemawia Pan ich ustami? – Zwykle w filmach staram się zarysować pewne charaktery. Nie wypowiadam się przez nich, ale dbam o moje postacie. W „Kosmosie” główna postać to mój superbohater i staram się go ochronić przed niebezpieczeństwem. Podobnie jest z postaciami kobiecymi, które w ramach mojego filmu mogą czuć się bezpiecznie. Czuje Pan, że tworzy kino odmienne? – Nie wydaje mi się, żeby można było mówić o kinie polskim czy tureckim. W ogóle o kinie narodowym. Są ludzie, którzy zostali wychowani w konkretnej kulturze i dziś najbogatszą stroną kina w Turcji jest jego różnorodność. Tworzą ją tacy ludzie jak Ceylan, Demirkubuz i inni. Najgorszą stroną kina jest to, że czasem twórcy popadają w konwencje. W pewnym momencie wszyscy mówili o kinie irańskim i ono samo zaczęło się powielać. Można to samo powiedzieć o kinie z Korei. Czyli boi się Pan, że zacznie powtarzać czyjąś estetykę? – Cóż, istnieje takie niebezpieczeństwo. Zarówno w Stanach Zjednoczonych, jak i w Europie wielu filmowców zostało zarżniętych przez to, że zaczęli używać cudzego stylu. Nawet Tarkowskiego zmuszali, żeby kręcił filmy „po tarkowsku”. Trudno się oprzeć takiemu wygodnemu tworzeniu, bo firmy producenckie dają nam wsparcie i środki do kręcenia filmów. Dlatego należy mieć się na baczności i za każdym razem, kiedy mój film się spodoba – wiem, że kolejny musi być całkowicie inny. Ale w nich wszystkich jest pewna wspólna cecha. Te filmy są mocno zanurzone w duchowości. – Bardzo dziękuję! Ale tak, wydaje mi się, w życiu jest – bardzo dużo głębi w zupełnie błahych sytuacjach. Tymczasem nawet medycyna patrzy na nasze ciało jak na wnętrze samochodu. A tak przecież być nie powinno, bo bogactwo człowieka to aspekt, na który warto zwracać uwagę. Nie mówię tutaj tylko o religii, ale raczej o wierze. W tej pierwszej znajdziemy bardzo konkretne odpowiedzi na wiele pytań, ale one mi nie wystarczają. Dlatego życie to dla mnie droga, w której nigdy nie dojdziemy do końca. Kino nie jest tą drogą? – Kino też, ale przecież jest poza nim tyle innych rzeczy. Chociaż kiedy teraz tu siedzimy i słucham języka polskiego, to zaczynam wszystko postrzegać w filmowy sposób i czuję się, jakbym był w środku jakiegoś pięknego polskiego filmu. Rozmawiała Natalia Kaniak |
Moje NH
Strona archiwalna 14. edycji (2014 rok)
Przejdź do strony aktualnej edycji festiwalu:
www.nowehoryzonty.pl Nawigator
Lipiec / sierpień 2014
Szukaj
filmu / reżysera
|