Warto tu wspomnieć o filmie, który Zanussi określił we wspomnieniach jako najwyraźniej religijny spośród swoich dzieł. Imperatyw (1982) w bezpośredni, choć nadzwyczaj subtelny sposób podejmuje wątek szukania Transcendentnego. Jego bohater, Augustyn, matematyk, w kulminacyjnym momencie dopuszcza się profanacji. Ten czyn paradoksalnie okazuje się aktem wiary (bez niej bluźnierstwo byłoby tylko szczeniackim wybrykiem). Augustyn niczym Raskolnikow czuje potrzebę poniesienia kary za własną zbrodnię; sam ją sobie wymierza - amputując palec, którym dopuścił się zbezczeszczenia. Czytany w kluczu autobiograficznym Imperatyw jest wyjątkowo przejmującym - bo bezpośrednio dotykającym zagadnienia sacrum - wyrazem napięcia pomiędzy rozumem a wiarą. Jest to pierwszy film Zanussiego, w którym religijność bohatera, czy raczej jej poszukiwanie, jest ukazane wprost i stanowi wiodący temat.
***
Trudno o w polskim kinie o autora bardziej płodnego, wszechstronnego i jednocześnie bardziej osobnego niż Krzysztof Zanussi. Dawniej awangardzista, dziś klasyk, konsekwentny moralista, czasem nawet moralizator, realizujący filmy o inteligentach i dla nich, lecz nie stroniący od edukacyjnych pogadanek dla tych, którym obce są dobre maniery, kosmopolita mający silne poczucie misji, mistyk kina i zarazem twórca filmów wyznaniowych. Jego wczesne filmy - te, które zmieniały polskie kino - są dziś przypominane bardzo rzadko, więc młodszym pokoleniom kinomanów pozostają kompletnie nieznane. Większość europejskich koprodukcji Zanussiego z lat 80. nie była w Polsce rozpowszechniana, a te, które trafiły do kin w kraju, przemknęły bez echa. Najnowsze Serce na dłoni (2008), promowane jako czarna komedia z Dodą Elektrodą, miało lepszą prasę za granicą niż w kraju. Dobrze, że jest okazja, by przyjrzeć się twórczości Zanussiego w tak szerokiej perspektywie, by jego filmy obejrzeć, przeżyć, przemyśleć, by wgłębić się w dialog z autorem, który przecież od tylu lat właśnie ów dialog postuluje.
Mirella Napolska